Zginął ratując rannych towarzyszy. Przypomnijmy sobie paramedykę Ołeksija Naborśkiego.

Zginął ratując rannych towarzyszy. Przypomnijmy sobie paramedykę Ołeksija Naborśkiego
Zginął ratując rannych towarzyszy. Przypomnijmy sobie paramedykę Ołeksija Naborśkiego

Codziennie o godzinie 9 rano Ukraińcy oddają hołd wszystkim, których życie zabrała wojna rosyjsko-ukraińska. Dziś przypomnimy sobie Ołeksija Naborśkiego.

Ołeksij Naborśki zmarł 21 października 2023 roku podczas wykonywania zadania bojowego z ewakuacji rannych w miejscowości Kurdiumiwka w powiecie bachmuckim obwodu donieckiego. O tym poinformowała Rada Miejska Winnicy.

Ołeksij urodził się 2 kwietnia 1993 roku, był zwykłym chłopcem z przedmieścia Winnicy, mieszkał z rodzicami w Winnickich Chutorach, niedaleko centrum obwodowego. Na początku wybrał jedną z najbardziej pokojowych profesji - chciał ratować ludzkie życie. Dlatego zdobył zawód w Winnickim Medycznym Kolegium Zawodowym na kierunku 'Pielęgniarstwo'. A potem pracował w miejskim szpitalu ratunkowym.

Jednak życie wprowadziło swoje poprawki i Ołeksij wybrał inną drogę, która zresztą również pozwalała mu pomagać ludziom: w 2018 roku postanowił zostać funkcjonariuszem. Pracował jako dzielnicowy w Winnicy. A po pełnoskalowej inwazji Rosji poszedł służyć w jednostce bojowej - batalionie 'Winnica'. Zrozumiał, że na wojnie jest bardziej potrzebny.

On MÓGŁ nie iść na wojnę, ale NIE MÓGŁ nie iść na wojnę…

Jak pisze Główna Dyrekcja Policji Narodowej w obwodzie winnickim, po deokupacji Buczy i Irpienia zdecydował się nie opuszczać swojego kraju z powodu zagrożenia dla swoich bliskich.

Ołeksij bronił kraju w składzie Zjednoczonej Brygady Szturmowej Narodowej Policji Ukrainy 'Furia'. Tutaj musiał wykorzystać swoje umiejętności medyczne: został paramedykiem i ratował życie rannych towarzyszy.

Matka Ołeksija, Maria Wasyliwna, opowiada, że był wrażliwym chłopcem i oddanym synem, szanowali go ludzie. Wszyscy znali go jako bardzo porządnego człowieka.

'Na początku pandemii zachorowałam. Miałam ciężką formę COVID-19, byłam pod aparatem do sztucznego oddychania. Lekarze nawet nie dawali mi nadziei. Wtedy Ołeksij jeszcze pracował w szpitalu. On dosłownie uratował mnie! Po jego śmierci znów trafiłam do szpitala. Wtedy zrozumiałam, że nie wiedziałam wszystkiego o swoim synu. Widziałam, jak szanowali go i kochali koledzy, usłyszałam, z jaką wdzięcznością odnosili się do niego pacjenci’ – opowiada kobieta.

Matka bohatera wspomina, że w noc swojej śmierci Ołeksij przyszedł do niej we śnie, aby się pożegnać.

'Nigdy nie miałam snów o moim dziecku, a tej nocy widziałam sen. Las, chatka, obok niej Ołeksij w mundurze bojowym z karabinem. Spojrzał na mnie, nic nie powiedział i odszedł. Krzyczę: synku, dlaczego mnie zostawiłeś? Nie wiem, dokąd mam iść i co robić! A on się obrócił, machnął mi ręką i znów odszedł. A wieczorem dowiedzieliśmy się, że Ołeksij zginął mniej więcej w tym czasie, gdy mi się przyśnił. Okazuje się, że się ze mną pożegnał’ – wspomina Maria Wasyliwna.

Dowódca jednostki bojowej - drugi ojciec żołnierza

Matka Ołeksija mówi, że syn zawsze ciepło wypowiadał się o swoim dowódcy pułku - Rusłanie Hurniaku, 'Tato', za nim też poszedł z batalionu 'Winnica' do 'Furii'.

'Rusłan Hurniak zadzwonił do nas i przeprosił, że nie mógł ocalić życia naszemu synowi. Nie wyobrażacie sobie, z jaką troską to mówił, nie wyobrażacie sobie, jak to dla nas, rodziców, jest ważne. Uwierzyłam w słowa syna, że był jak ojciec dla nich na wojnie. Na dodatek nasz Ołeksij zginął, można powiedzieć, na oczach dowódcy - widział ostrzał przez wideonadzór z drona’ – mówi matka.

Najstraszniejsze na wojnie, dzieli się Rusłan Hurniak, to nawet nie śmierć towarzysza, a konieczność informowania o niej bliskich zmarłych.

'Ołeksij był bardzo kompetentnym paramedykiem. Najlepiej udało mu się ratowanie ludzi. Był zupełnie inny, nie taki jak wszyscy, jednym słowem - dobry człowiek. Dlatego jego pseudonim w policji był przyjacielsko ciepły - 'Ljochich', - wspomina dowódca.

Maria Wasyliwna wspomina, że około dziesięciu dni przed tragedią wyznał, że ma zamiar się ożenić, planował po zwycięstwie zakończyć studia prawnicze i robić karierę w policji. Ale wydarzyło się inaczej. 21 października 2023 roku Ołeksij zginął podczas ewakuacji rannych w Kurdiumiwce koło Bachmutu. W pojazd Hummer, z którego korzystał paramedyczny, trafiła wroga rakieta przeciwpancerna i zginął.

Inspektora plutonu nr 1 kompanii nr 3 batalionu szturmowego nr 2 szturmowego pułku 'Pokojowy' Departamentu Policji Specjalnego Przeznaczenia 'Zjednoczona Brygada Szturmowa Narodowej Policji Ukrainy 'Furia' Ołeksija Naborśkiego pochowano w Winnickich Chutorach. Nie lubił się fotografować. Dlatego na jego nagrobku przedstawiono go w jednej z bardzo nielicznych fotografii. To zdjęcie z sową, którą uratował, gdy ranna ptak zaplątała się w sieć. Dbał o nią, karmił swoim racjonem i wypuścił na wolność...

'Glavkom' przyłącza się do minuty ciszy. Oddajemy hołd pamięci wszystkich Ukraińców, którzy zginęli w wojnie z Rosją.


Czytaj także

Reklama